31 maja 2016

Rozdział 8, czyli przegrana prowadzi do wygranej

 Kolejne dni wyglądały tak samo. Rano pobudka i śniadanie, a potem zajęcia. Popołudniu treningi i posiłek i znowu treningi. A wieczorem kolacja i odpoczynek po całym dniu. I tak przeminął październik i listopad. Zaczął się grudzień. Rose i Travis nadal trwali w swoim zakładzie. Jak do tej pory to syn Hermesa ledwo wytrzymywał bez patrzenia na Rose.
 Święta zbliżały się wielkimi krokami, a tym samym koniec pobytu czarodziejów w Obozie Herosów.
 - Rose! - krzyknął James wskazując palcem niebo.
 - Śnieg. I co z tego? Jeśli nie chcemy to go tu nie będzie - heroska wzruszyła ramionami.
 - Ale my chcemy! - krzyknęło kilkoro herosów i śnieg zaczął opadać na ziemię.
 - Aha - mruknęła Rose.
 - Może zakończysz ten głupi zakład z Stollem? - ponownie zapytał ją Demetrii, z którym się pogodziła.
 - Przestań już o tym mówić. Nie mogę przegrać.
 - To się zaczyna robić chore! On ledwo wytrzymuje bez zagadania do ciebie - oburzył się Black.
 - Niech przyzna, że wygrałam, to będzie mógł ze mną rozmawiać.
 - Ale już nie podrywać - uzupełnij jej wypowiedź syn Hypnosa.
 - Właśnie - westchnęła Castle.
 - Czy ty właśnie przyznałaś się, że brakuje ci jego podrywu? Ja nie wierzę! Może się zakochałaś? - zachwycał się Demetrii.
 - Wcale nie! Idź się lecz! - warknęła córka Tanatosa.
 - Ja jestem zdrowy. To ty nie potrafisz przyznać, że się zakochałaś - mruknął Black.
 - Chejron zwołał zabranie. Wszyscy grupowi mają się stawić - powiedział Percy i pobiegł zawiadomić resztę.
 - Oj ty biedna! Co ty poczniesz ze Stollem w jednym pomieszczeniu - zawodził heros.
 - Cicho! - Rose zatkała mu usta dłonią.
 Chłopak szybko oderwał jej rękę od swojej buzi. Zaczął się śmiać, a wraz z nim Rosalie. Dawno nie mieli takiego odprężenia. I to wszystko przez chłopaka!
 - Siadajcie śmieszki - zwrócił się do nich Chejron, kiedy weszli do Wielkiego Domu.
 Kuzyni usiedli na kanapie. Czekali jeszcze pięć minut aż zjawią się wszyscy grupowi.
 - Więc jak wiecie kończy się pobyt czarodziejów w naszym obozie. W następnym półroczu będą w Obozie Jupiter. A my i Rzymianie będziemy musieli wyznaczyć kilkoro uczniów, którzy pojadą na cały rok szkolny do Hogwartu. Po świętach nie będziemy mieć zbytnio czasu na wyznaczenie obozowiczów, więc robimy to dzisiaj - oznajmił centaur. - Każdy grupowy losuje dwójkę ze swojego rodzeństwa, chłopca i dziewczynę. Jako, że u nas od Zeusa jest tylko Jason, a Thalia nie może pojechać, jedzie tylko on. Od Hery nie mamy nikogo, a od Posejdona możemy jedynie wysłać Percy'ego.....
 I wymienił dzieci każdego boga, gdzie nie było wyboru, czyli Zeusa, Posejdona Hadesa, Tanatosa i Hypnosa, bo akuratnie od Hypnosa mógł pojechać jedynie Demetrii, ponieważ miał samych braci, którzy tylko chcą spać.
 - Zapowiada się ciekawie - mruknął pod nosem syn Hypnosa.
 - Jeśli wypadnie Travis moje życie będzie piekłem - dodała Rosie.
 Od większości bogów wypadli mało znani w obozie herosi, więc kuzynostwo się nie przysłuchiwało temu. Od Ateny jechała Annabeth dlatego, że Percy także jechał. Kiedy Connor wkładał rękę do pudełka, Rose trzymała kciuki by nie wypadł jego brat.
 - Annie Hale i..... Wybacz Rose, ale Travis Stoll - powiedział Connor.
 Córka Tanatosa kątem oka spostrzegła jak denerwujący syn Hermesa się cieszy.
 Dla pewności Chejron spojrzał na kartki.
 - Niestety panno Castle, ale ma pani pecha - uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
 - Niech mnie pan nie dobija - szepnęła blondynka i schowała swoją twarz w dłoniach.
 Po skończonej naradzie herosi opuszczali Wielki Dom. Została jedynie Rosalie. Chciała poukładać sobie wszystko w głowie. Argumenty Demetriego, to całe wylosowanie Travisa oraz jej własne uczucia. Od ponad miesiąca były zagmatwane.
 - Jeśli nie chcesz bym jechał, to nie pojadę - odezwał się Travis siadając obok niej na sofie.
 - Nie o to chodzi - mruknęła.
 - A o co? - zapytał.
 - O los. Nie widzisz, że wszystko i wszyscy chcą byśmy byli razem? A ja nie potrafię.
 - I właśnie nie rozumiem czego nie potrafisz.
 - Przegrać, Travis. Raz prawie przegrałam. Dosłownie wszystko. Nie powtórzę więcej tego błędu. Nigdy więcej - po policzku Rose spłynęła jedna, samotna łza.
 - Ja cię nie opuszczę i nie pozwolę ci przegrać - mówił Stoll. - Zrozum to wreszcie dziewczyno - warknął i pocałował ją.
 Tym razem się nie opierała. Pozwoliła mu wręcz na to. Mimo, że przegrała zakład, wygrała coś o wiele lepszego.

 - A mówiłem, że będą razem! - wydarł się na cały obóz Demetrii Black.
 - Ale kto? - zapytał Potter.
 - Rose i Travis!
 - Musimy to opić - oznajmił Connor. - Dawać zgrzewki coli i pepsi. Nie! Dawać wszystko!

_____________________________
Proszę komentujcie. Ostatnio przez brak komentarzy na wszystkich moich opowiadaniach mam poważne braki weny. To boli jak cholera :(

I zmienił się wygląd bloga dzięki http://graphicpoison.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz